A na filmie rysuję pastelami szkic do portretu.
A twarz musi, musi mieć jakiś wyraz!
Marek Hłasko
Człowiek jest najtrudniejszą rzeczą do namalowania.
Ale portret może być wierniejszy niż zdjęcie.
To jedna z niezliczonych tajemnic malarstwa.
Pierwsi namalowani na ścianach jaskiń ludzie byli tylko zaznaczeni, jak na współczesnych ikonkach w komunikacji miejskiej. W przeciwieństwie do bardzo dokładnych obrazów zwierząt na tych samych ścianach. To znaczy, że gdyby malarz chciał, mógłby ich narysować szczegółowo.
Czemu nie chciał?
To pytanie zadają sobie archeolodzy i antropolodzy, i mogą tylko snuć przypuszczenia, i żałować, bo portrety zachowane z wszystkich innych epok mówią nam bardzo wiele.
Bardzo ciekawe są na przykład portrety rzymskie, i rzeźbione, i malowane na ścianach.
Oto rzymski portret z muzeum w Neapolu z I wieku, w wersji do gry Mileny.
Malarz oddał wiernie nie tylko twarz, ale też ubranie, fryzurę, charakter, klasę i wykształcenie dziewczyny!
To ostatnie dzięki tak zwanym atrybutom – dodatkowym rzeczom, które zazwyczaj ma portretowany. Tabliczka i rysik mówią nam, że dziewczyna, śliczna i bogata, była też wykształcona, a może nawet pisała poezje – patrzy rozmarzona w przestrzeń i zastanawia się, chyba nad następnym słowem?
Inną epoką, w której ludzie zamawiali portrety, a malarze przyglądali się im uważnie, był renesans. Już pod koniec poprzedniej epoki wielki Wit Stwosz nadał apostołom z Ołtarza Mariackiego rysy swoich znajomych, krakowskich mieszczan. Czy przypuszczali, że za pięćset lat ktoś będzie patrzył w ich twarze?
W baroku uwieczniano zmarłych na słynnych portretach trumiennych.
A członkowie stowarzyszeń zamawiali u takich mistrzów jak Rembrandt swoje zbiorowe portrety – poniżej STRAŻ NOCNA, w wersji Mileny.
Znane z urody kobiety, zupełnie jak współczesne supermodelki pokazują, co było modne w ich czasach.
Oto Doña Isabel de Porcel, którą namalował Francisco Goya (i skopiowała Milena).
Potem rolę dokumentu przejęła fotografia, ale ciekawość ludzkiej twarzy nie zanikła wśród malarzy.
Zostali zwolnieni z obowiązku wierności rysom, więc skupili się ochoczo na charakterze i wyrazie jak Van Gogh (tu kopia Mileny),
czy przetwarzaniu (to ich ulubiona rozrywka!), a nawet zupełnym odejściu od modela w stronę wyrazistej afrykańskiej maski,
jak Pablo Picasso czy Jerzy Nowosielski (kopie Mileny).
Zanim przejdę do moich ilustracji, chciałabym pokazać świetne szkice portretowe mojego nieżyjącego Taty, rzeźbiarza i ceramika, Władysława Flisa.
Każdy artysta, czy to malarz, czy rzeźbiarz, czy grafik ilustrator zaczyna od rysunku, więc On też robił przez całe życie szkice rysunkowe węglem, piórkiem i pędzlem, żeby potem wykorzystać to doświadczenie, i nadawać rysy twarzy postaciom na swoich rzeźbach religijnych. Jak Wit Stwosz.
Zdecydowana, urodziwa kreska, i doskonale uchwycone podobieństwo, co mogliby potwierdzić ci, którzy jak ja zetknęli się z modelami.
Co więcej, trzeba nadać jej rysom charakter i wyraz! Raz smutna, raz zamyślona, raz wesoła - powinna to być ta sama twarz.
Spójrzcie, jak ważną rolę odgrywają w naszej komputerowej korespondencji emotikony – zastępują wyraz twarzy, nadają temperaturę wypowiedzi, a nawet wyrażają ironię!
Poniżej skromne ilustracje do mniej znanych Baśni Andersena, wydanych w jednym z tomów klasyki,
oraz kilka innych ilustracji do książek dla dzieci, na których wykorzystałam portretowe doświadczenie.
ZADANIE: Na pewno widzieliście w turystycznych miejscach, jak uliczni malarze robią przechodniom portrety na zamówienie. Nie są to zwykle dzieła wysokich lotów, bo aby portretowany zapłacił, powinien się sobie podobać. Jest to odwieczny problem wszystkich portrecistów, i wygładzanie twarzy, błyszczące oczy oraz bardziej regularne rysy to stały repertuar środków.
Przeciwną taktykę mają karykaturzyści – podkreślają nietypowe cechy dla zabawy, a model powinien to przyjąć z przymrużeniem oka.
Przed stu laty malarz i pisarz Witkacy stworzył firmę portretową, w której obowiązywał regulamin, oto jego fragment:
„Wykluczona a b s o l u t n i e jest wszelka krytyka ze strony klienta. Portret może się klientowi nie podobać, ale firma nie może dopuścić do najskromniejszych nawet uwag, bez swego specjalnego upoważnienia. Gdyby firma pozwoliła sobie na ten luksus: wysłuchiwania zdań klientów, musiałaby już dawno zwariować. (...) Portret jest przyjęty lub odrzucony - tak lub nie, bez żadnego umotywowania. Do krytyki należy również konstatowanie podobieństwa względnie niepodobieństwa; uwagi co do tła, zakrywanie ręką części narysowanej twarzy w celu dania do zrozumienia, że ta część właśnie się nie podoba, powiedzenia takie, jak: „Jestem za ładna”, „Czy ja jestem taka smutna?”, „To nie jestem ja”, w ogóle wszystko, a to tak pod względem dodatnim, jak ujemnym.”
Spróbujcie się zabawić w ulicznego portrecistę, a potem karykaturzystę. To dobra droga, żeby znaleźć wyraz potrzebny do prawdziwego, wnikliwego portretu, takiego jak dzieła mistrza nad mistrze, Rembrandta.
Zdjęcie pracy przyślijcie na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., a ja zamieszczę i omówię.
Zrealizowano w ramach programu stypendialnego Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego #kulturawsieci